Do igrzysk olimpijskich w Pekinie pozostały nieco ponad trzy lata. Gospodarze liczą nie tylko na sukces organizacyjny, ale i sportowy. Chińscy skoczkowie przylecieli nawet do Finlandii, gdzie do imprezy będą przygotowywali się pod okiem słynnego Miki Kojonkoskiego. Zaskakuje to, że tylko kilku z nich... widziało śnieg. Transmisje z konkursów Pucharu Świata w Wiśle w TVP 1, TVP Sport, na stronie SPORT.TVP.PL i w aplikacji mobilnej.
Kojonkoski trenerem Chińczyków został we wrześniu. Już wtedy norweska agencja NTB informowała, że Fin sprowadzi skoczków z Azji do Europy i w Kuopio, czyli swojej rodzinnej miejscowości, stworzy bazę szkoleniową dla chińskiej kadry.
Do miasta przyleciało ostatecznie 24 zawodników – 13 chłopców i 11 dziewczyn – w wieku od 14 do 19 lat. Dla większości z nich będzie to pierwsze zetknięcie z profesjonalnymi skokami narciarskimi, ale i... śniegiem. Sam Kojonkoski oznajmił, że przed przylotem do Finlandii tylko pięcioro z nich miało wcześniej do czynienia z białym puchem.
– Rozsądni ludzie powiedzą z pewnością, że w trzy i pół roku nie da się stworzyć niczego z tymi zawodnikami. Ja jednak wierzę, że jest to możliwe – zapewnił Kojonkoski. Trener będzie miał w swoim sztabie kilka dobrze znanych kibicom skoków w Polsce postaci. Wśród nich są chociażby były zawodnik Janne Happonen czy trener Pekka Niemela.
Jeden z zawodników prowadzonych przez #Kojonkoskiego, 18-letni Yixin Lu �����, zafascynował się skokami po obejrzeniu filmu... "Eddie the Eagle". – Eddie był taki namiętny i pozbawiony zasad. Jego przykład mnie inspiruje – stwierdził młody Chińczyk.#skokitvp #skijumpingfamily
— Paweł Baran (@pawelbae) 9 listopada 2018
Całą tę sprawę komentuje były trener Adama Małysza, Hannu Lepistoe. Jego zdaniem plany Azjatów z góry skazane są na porażkę. – Skoki narciarskie to dyscyplina "wczesnej specjalizacji", którą najlepiej zacząć uprawiać jeszcze będąc dzieckiem. Dla tych zawodników to trudna sytuacja – znaleźli się nagle w obcej kulturze, daleko od domu. To utopijny pomysł – wyjaśnił Fin.
Innego zdania jest Tommi Nikunen, pod wodzą którego Janne Ahonen odnosił największe sukcesy w karierze. – To ważna sprawa dla fińskich trenerów skoków narciarskich narciarskich, którzy zostali zaangażowani w ten projekt. Zyska na tym także Kuopio – zakończył.
Kojonkoski nie zdradził, jakie koszty związane z całym przedsięwzięciem poniosą Chińczycy. Jak podaje serwis is.fi, budżet którym dysponuje jest co najmniej liczbą sześciocyfrową, a może nawet siedmiocyfrową.
Następne